Na pierwszy rzut oka, zależność między kupowaniem produktów pochodzących z naszych okolic a dbaniem o środowisko wydaje się nieco dziwna.
Produkcja żywności lub innych artykułów wiąże się z wykorzystaniem energii elektrycznej, wody itp.
Dodatkowo ekolodzy wskazują jako szkodliwe dla środowiska praktyki sieci handlowych, które tworzą centra dystrybucyjne. Dowozi się do nich towar z wielu stron i potem rozwozi się go do poszczególnych sklepów. Rodzi to nieraz sytuacje absurdalne. Dajmy na to, że mieście X jest mleczarnia, dwa kilometry od niej jest market spożywczy. Produkty z mleczarni jadą do oddalonego o 200 km centrum dystrybucyjnego i potem wracają do marketu w mieście X. Przykładowy twarożek, zamiast dotrzeć do marketu, pokonując tylko 2 km, był przewożony na przykład do centrum dystrybucyjnego i z powrotem 400 km. Przy okazji spalono dziesiątki litrów paliwa, a do powietrza, którym oddychamy, trafiły „dodatki” takie jak tlenki węgla, azotu, cząstki stałe, węglowodory i ich pochodne, tlenki siarki, sadza, popioły itp.
Na zachodzie Europy konsument ma możliwość dowiedzenia się, ile dwutlenku węgla powstało przy produkcji danej rzeczy. Jest to tak zwany ślad węglowy. U nas takie oznaczenia spotykane są jeszcze bardzo rzadko.
Mianem śladu węglowego określa się wyliczenie całkowitej emisji gazów cieplarnianych podczas pełnego cyklu życia produktu. Jest on wyrażony jako ekwiwalent dwutlenku węgla na jednostkę produktu. Ślad węglowy obejmuje emisję dwutlenku węgla, metanu, podtlenku azotu i innych gazów cieplarnianych. Zmiany klimatyczne, spowodowane czynnikami antropogenicznymi, stanowią obecnie jeden z najważniejszych problemów środowiskowych. Rządy, organizacje pozarządowe oraz przedstawiciele przemysłu i biznesu podejmują zatem inicjatywy zmierzające do redukcji emisji gazów cieplarnianych oraz działania obejmujące monitoring, weryfikację i prognozowanie skutków zmian klimatu. Poszukiwano także narzędzi, które określałyby wpływ danego produktu i różnych oddziaływań na środowisko. W ten sposób narodziła się idea śladu węglowego.
Jak zauważają ekolodzy związani z portalem ulicaekologiczna.pl: - Nie każdy z nas jest gotów myć się w zimnej wodzie, czytać przy świeczkach i wszędzie chodzić na piechotę, aby zmniejszyć swój ślad węglowy. Ciężko jest zrezygnować z dobrodziejstw techniki. Wszystko, co wiąże się ze zużyciem prądu (czyli większość działań w ogóle!), drastycznie wpływa na wielkość śladu węglowego, ponieważ większość elektrowni, używa paliw kopalnych do produkcji energii. Korzystanie ze źródeł energii odnawialnej: wiatrowej, wodnej czy słonecznej, jest jednym z najskuteczniejszych sposobów walki z zanieczyszczeniem powietrza.
Po co obliczać ślad węglowy? Na to pytanie odpowiadają specjaliści katowickiej Agencji Rozwoju Przemysłu. Przedsiębiorcy na całym świecie – także w Polsce – decydują się na obliczanie śladu węglowego z różnych powodów:
W internecie warto zapoznać się z kalkulatorami śladu węglowgo, dzięki temu uświadomimy sobie, jak to, w jaki sposób żyjemy, wpływa na nasze otoczenie.
Jak można przyczynić się do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla i innych zanieczyszczeń?
Artykuły spożywcze kupujmy od lokalnych producentów w ich sklepach firmowych. Tu jest większa pewność, że towar przyjechał bezpośrednio z wytwórni do sklepu, nie przejeżdżał przez odległe centrum logistyczne.
Nie kupujmy prostych artykułów takich jak np. mleko, pochodzące z mleczarni z drugiego końca Polski. Podobnie jest z chlebem. Przecież w prawie każdym mieście, czy nawet wsi jest lokalna piekarnia, przetwórstwo mięsa czy innych artykułów spożywczych.
Ludzie, którzy dostrzegają powiązanie ekologii i ekonomii zauważają, że korzystne jest również kupowanie od lokalnych producentów branży przemysłowej. Dla przykładu producent metalowych bram lub drewnianych schodów jest w stanie zapewnić często lepszą jakość niż ta, oferowana w wielkich marketach budowlanych.
Czy takie działania „bojkotujące” mogą przynieść efekty? Tak, bo gdy czegoś nie będziemy kupować, sklep przestanie dany towar sprowadzać. Zyskają na tym lokalni wytwórcy. Dzięki temu być może zwiększą zatrudnienie, będą płacić podatki, które będą trafiać do budżetu danego miasta czy gminy. A z tego będą pieniądze na lokalne inwestycje, chociażby służące ochronie środowiska. Jak powiedział w swoim programie o włoskich serach Robert Makłowcz:
- Ten kozi ser przebył od wytwórcy do jego sklepiku około dwóch metrów i to jest zdrowe i dla nas, i dla Ziemi.
To będzie chyba najlepsze motto podsumowujące temat. Arkadiusz Marciszek
Projekt współfinansowany ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz