Złote medale zawisły na szyjach najlepszych zawodników z trzech klas ILCA 6, ILCA 7 oraz 470. Wśród kobiet w olimpijskiej klasie ILCA 6 najbardziej zacięta walka toczyła się między olimpijką z Tokio Magdaleną Kwaśną, a Wiktorią Gołębiowską. Zawodniczki szły łeb w łeb przez całe regaty, wymieniając się zwycięstwami w poszczególnych wyścigach. Kwaśna w drugim dniu zawodów nie miała równych, wygrywając wszystkie starty, co pozwoliło jej utrzymywać przewagę nad rywalką. Gołębiowska jednak w planie miała atak, szczególnie w ostatnim wyścigu flotowym. Plan wykonała, a do medalowego wchodziła ze stratą czterech punktów.
Na starcie zawodniczki się jednak rozdzieliły, jedna wybrała stronę od komisji regatowej, a druga spod pinu. Finalnie wyścig medalowy należał do Magdaleny Kwaśnej. Chojniczanka od początku do końca go prowadziła i postawiła kropkę „nad i”, zostawiając w tle swoje rywalki.
– Czuję ulgę, bo co by nie mówić, regaty miałam dobre. Liczyłam, że uda mi się to przypieczętować na koniec. Warunki były trudne, zmienne i nieprzewidywalne, więc pilnowanie rywali stanowiło ogromne wyzwanie. Cieszę się, że wygrałam całe regaty i na dodatek wyścig medalowy. Myślę, że to naprawdę piękna wisienka na torcie. Puck zaskoczył nas kierunkiem wiatru. Zwykle jesteśmy przyzwyczajeni do wiatrów wschodnich, a tu codziennie wiało od brzegu, ale za każdym razem inaczej. Wiedzieliśmy, że będzie zmiennie, ale nie spodziewaliśmy się aż takiej różnorodności. Dużo obserwacji oraz dostosowywania się do warunków i spokojna głowa – to była recepta na zwycięstwo – komentuje Kwaśna.
Ciąg dalszy wywiadu na stronie Partnera
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz