Od zakończenia II wojny światowej mija w tym roku 80 lat i wydawać mogłoby się, że wszystko już o niej napisano. Być może z perspektywy historycznej to prawda. Jednak osobiste zapiski konkretnej osoby – kresowiaka Józefa Dworzeckiego, to opowieść, którą warto przeczytać.
Redaktor tych wspomnień – gdyński poeta i pisarz Zbigniew Jabłoński, wyznaje iż po przeczytaniu brudnopisu pamiętnika, nie zawahał się ani chwili, aby podjąć się opracowania redakcyjnego tej książki. Z taką propozycją wystąpił Jerzy Dworzecki - dyrektor firmy TRES, który jest bratankiem autora wspomnień.
Wojsko ratunkiem przed śmiercią
Przed wybuchem wojny Józef Dworzecki - rocznik 1925, mieszkał we wsi Ikaźń w rejonie Brasławia, na północno-wschodnich obrzeżach tzw. Polski B. W przeszłości było to miasteczko we władaniu rodu Sapiehów z okolicznym jeziorem i legendarnym zamkiem na wyspie, który nie doczekał naszych czasów. 17 września 1939 roku do Ikaźni wkroczyła Armia Czerwona, przystępując do rusyfikacji tych terenów i wprowadzając nowe porządki. Rodzice Józika trafili na Sybir, a on buntując się przeciwko tym nowym porządkom, zmuszony był chodzić do rosyjskiej szkoły. Jego losy również się skomplikowały. Kilkakrotnie uniknął śmierci z rąk Rosjan i Niemców. Po skazaniu na karę śmierci przez Sąd Wojskowy zgłosił się na ochotnika do jednostki karnej udającej się na front, ratując życie. Odmówił jednak złożenia przysięgi dowodząc, że nie jest obywatelem ZSRR.
Od żołnierza do nauczyciela
Po wielu perturbacjach trafił w końcu do jednostki artyleryjskiej na terenie Iranu, gdzie zastał go koniec wojny. Dzięki zaszytemu w kołnierzu płaszcza polskiemu aktowi chrztu udało mu się wrócić do Polski. Jako Polak potrafiący pisać został nauczycielem w Rzeczenicy, a później w Człuchowie. Założył tam rodzinę i podjął naukę, uzyskując najpierw maturę, później tytuł magistra, a w końcu nawet doktorat. Drogę życiową i zawodową zakończył w Kołobrzegu.
Skrót losów Józefa Dworzeckiego, to tylko zachęta do prześledzenia losów autora pamiętnika i jego bliskich. Ilość przytoczonych zdarzeń oraz opowieści budzi uznanie. Znakomitym uzupełnieniem treści są też zdjęcia bohaterów opowieści.
„Moje życie. Wspomnienia własnoręcznie spisane” została wydana niedawno Pomorska Oficyna Wydawnicza PORTA MARE w Gdyni przy wsparciu Centrum Oprogramowania TRES w Rumi.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz