Zamknij

Rumianin przeszedł do historii

07:30, 15.10.2024 Rozmawiał: Przemysław Schenk Aktualizacja: 15:09, 15.10.2024
Skomentuj fot. materiały prywatne fot. materiały prywatne

Jest znany z realizacji ekstremalnych wyzwań pływackich. Tym razem Piotr Biankowski zapisał się w historii jako pierwszy Polak oraz szósta osoba na świecie, która zdobyła „potrójną korony jezior potwornych na świecie”.

Niedawno przepłynąłeś górskie jezioro Tahoe oraz Memphrémagog, co stanowiło dopełnienie „potrójnej korony jezior potwornych na świecie”. Czy emocje już opadły po tym historycznym wyczynie?

Powoli tak, ale jestem szczęśliwy, bo to było spełnienie marzeń. Wyjechałem stamtąd z miłymi wspomnieniami. To była niezapomniana przygoda i cieszę się, że wraz z Olą udało się nam zrealizować postawione cele.

Wróćmy jeszcze do samej genezy, bo wcześniej na koncie miałeś pokonanie jeziora Loch Ness. Jak narodził się pomysł na całe wyzwanie pokonania kolejnych dwóch jezior?

Cały plan rodził się w głowach, kiedy Ola Kabelis podjęła decyzję, że wraca do Kalifornii, aby jeszcze raz zmierzyć się z kanałem Catalina. Byłem przy pierwszej próbie rok temu. Powiedziałem, że pojadę z nią i spróbuję coś przepłynąć. Rok temu byliśmy nad jeziorem Tahoe i bardzo mi się spodobało. Kiedy przepłynąłem Loch Ness, to pomyślałem, że podejmę próbę podjęcia przepłynięcia Tahoe. Potem zobaczę, gdzie jest to trzecie potworne jezioro Memphremagog. Sprawdziliśmy, jak to można połączyć. Gdy sobie wszystko poukładaliśmy, okazało się, że można wszystko połączyć pod względem logistycznym. Dlatego głównym celem wyjazdu był kanał Catalina. Kolejnymi było przepłynięcie jezior Tahoe i Memphremagog.

fot. materiały prywatne

W Twoim przypadku przeprawa zaczęła się od jeziora Tahoe. Jak przebiegała sama próba?

Miałem do przepłynięcia 34 km. Próba rozpoczęła się przy gwieździstym niebie oraz nocy spadających meteorów. W trakcie nocnego pływania na środku jeziora, pojawiły się prądy, z którymi musiałem sobie poradzić. Natomiast na końcu jeziora przywitała mnie słoneczna pogoda oraz flauta. Ważne jest to, że podczas przepraw towarzyszyła mi łódka asekuracyjna organizacji Pacific Open Water Swim Co oraz oficjalny obserwator z federacji, który sprawdzał prawidłowość przeprowadzanej próby. Jako support oraz wsparcie na łodzi towarzyszyła mi niezmiennie Ola Kabelis, za co jej dziękuję, bo była nieocenionym wsparciem. Nie ukrywam, że były momenty, podczas których wracałem z piekła. Teraz już wiem, że to potworne jezioro słusznie nosi taką nazwę. Ostatecznie pokonałem cały akwen w 14:12:59.

Między obiema próbami miałeś zaledwie siedem dni przerwy. Pojawiały się obawy, czy zdążysz się zregenerować przed jeziorem Memphremagog?

Miałem takie obawy, ponieważ w pesymistycznym scenariuszu miałbym jedynie trzy dni przerwy. Jednak okazało się, że dopisało mi szczęście. Udało mi się przepłynąć jezioro Tahoe w pierwszym terminie slota, a jezioro Memphremagog w ostatnim terminie. Choć siedem dni to jeszcze mało czasu na odpowiednią aklimatyzację. Teraz wiem, że tego czasu powinno być dwa razy więcej.

fot. materiały prywatne

Potem przyszła pora na jezioro Memphremagog.

Zgadza się, w tym przypadku musiałem przepłynąć 25 mil. Próbie towarzyszyły delikatne opady deszczu. Do tego temperatura powietrza przez całą przeprawę wahała się między zaledwie 13-16 stopniami Celsjusza. Natomiast temperatura wody wynosiła 20°C. Warunki mnie nie rozpieszczały, czego dowodem było kilkukrotne przesunięcia mojego startu. Mimo tego nie poddawałem się i sukcesywnie dążyłem do realizacji marzeń, kończąc wyzwanie w 15h 57 minut. Nie byłoby to też możliwe, gdyby nieocenione wsparcie suportu w postaci Oli Kabelis oraz Beata Zwolińska, za co im dziękuję.

Nieodłącznym elementem Twoich wyzwań jest aspekt charytatywny. Na co tym razem zbierano środki?

Warto zaznaczyć, że podjąłem się całego wyzwania, żeby zebrać środki na przeprowadzenie profilaktycznych badań USG dzieci z województwa pomorskiego. Zostaną one wykonane w ramach Ogólnopolskiego Programu „NIE nowotworom u dzieci” Fundacji Ronalda McDonalda. Finalnie podczas wyzwań za pomocą prowadzonej zbiórki zebrano 10 290 zł.

Co dalej?

Najprawdopodobniej będę mógł podjąć próbę pokonania Cieśniny Gibraltarskiej w przyszłym roku, ale to nic pewnego. Jednym z marzeń jest Japonia i cieśnina Tsugaru, czy Cieśnina Cook w Nowej Zelandii. Natomiast plany są zależne od finansów i zdrowia. Przy okazji zapraszam na zawody pływania ekstremalnego, których jestem organizatorem, czyli Gdynia Winter Swimming Cup 2025.

(Rozmawiał: Przemysław Schenk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%