Zamknij

Bohaterowie z Rumi uratowali życie kobiety

09:30, 10.01.2024 Aktualizacja: 10:27, 10.01.2024
Skomentuj fot. UM Rumia fot. UM Rumia

Jadąc rano do pracy najczęściej przewidujemy stanie w korku, a nie to, że ktoś będzie potrzebował naszej pomocy. Troje mieszkańców Rumi pewnego poranka przekonało się jednak o tym, że nie będzie to dzień jak każdy a ich pomoc uratowała życie kobiecie, która straciła przytomność za kierownicą.

Wtorek, 12 grudnia 2023 roku, dobiega godzina 06:30. Jadący ulicą Grunwaldzką w Rumi samochód osobowy nagle zjeżdża z drogi i uderza w słup sygnalizacji świetlnej. 

Zauważyłam, jak pani z impetem zjechała na pas zieleni i uderzyła w słup. Bez wahania zatrzymałam się i zadzwoniłam po pomoc. Później zatrzymał się pan ratownik medyczny i mi pomógł – opowiada Anna Jaworek. – To była dla mnie pierwsza taka sytuacja, byłam troszeczkę zestresowana, ale pan ratownik przejął inicjatywę i wziął na siebie rozmowę z dyspozytorem straży pożarnej.

Ratownikiem medycznym, o którym wspomina rumianka, jest Jakub Sirocki. Mężczyzna także mieszka w Rumi, na co dzień pracuje w wejherowskim szpitalu. Właśnie jedzie zmienić kolegę na dyżurze. Widząc wypadek, wysiada z auta i wspólnie z Anną Jaworek wyciąga poszkodowaną z samochodu, po czym zaczyna ją reanimować.

Z początku zdarzenie wyglądało trochę dramatycznie. Kobieta zatrzymała się przy zdarzeniu drogowym, ja zatrzymałem się za nią. Zobaczyłem, że samochód jest wbity w sygnalizację. Na fotelu kierowcy leżała nieprzytomna kobieta. Wyciągnęliśmy ją z samochodu, zaczęliśmy uciskać klatkę piersiową, bo nie oddychała – relacjonuje Jakub Sirocki.

Do osób zabezpieczających miejsce wypadku i ratujących życie nieprzytomnej kobiecie po chwili dołącza Tomasz Zwoliński – strażak, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Wejherowie.

Jadąc do pracy, zauważyłem stojący na światłach awaryjnych samochód i od razu pomyślałem, że coś się stało. Drugi samochód stał na poboczu, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej. Zjechałem na bok, podszedłem zapytać, czy mogę w czymś pomóc, bo jestem strażakiem. Pan Kuba już rozpoczął wykonywanie ucisków. Przejąłem głowę, udrożniłem drogi oddechowe i akcja trwała do czasu przyjazdu służb – opowiada ze swojej perspektywy Tomasz Zwoliński. – Ruch był spory, ludzie jechali do pracy, ale bardzo dużo osób się zatrzymywało i w trakcie, kiedy trwała ta akcja, podchodziły i pytały, czy mogą jakoś pomóc. Akurat nie było już potrzeby, ale interesowały się i była to spora grupa. Były to osoby stosunkowo młode, czyli jednak świadomość wśród społeczeństwa jest duża, tak jak i chęć niesienia pomocy.

Był jeszcze jeden pan, który pomagał nam w uciśnięciach. Nie przedstawił się, ale mówił, że na co dzień jeździ w ochotniczej straży pożarnej. Powiedzmy więc, że trzy czwarte świadków tego zdarzenia to były osoby, które mają jakieś pojęcie o ratownictwie – dodaje Jakub Sirocki.

Dalsze działania przejmują strażacy, prowadząc resuscytację przy użyciu defibrylatora. Po dwóch wyładowaniach u poszkodowanej powraca oddech. W tym czasie na miejsce dociera zespół ratownictwa medycznego, który zabiera kobietę karetką do szpitala. Wszystko to trwa mniej niż 10 minut.

Służby są zgodne: tylko dzięki szybkiej i zdecydowanej reakcji świadków, profesjonalnemu podjęciu działań ratowniczych, a także natychmiastowemu przyjazdowi strażaków i karetki kobieta nie straciła życia czy zdrowia. Spędziła w szpitalu zaledwie tydzień.

Do tej pory moje życie toczyło się na wariackich papierach, wszystko szybko. Praca – dom, praca – dom, jeszcze remont miałam, trochę wcześniej byłam mocno przeziębiona, miałam gorączkę. Myślę, że to wszystko się skumulowało i stało się to, co się stało. Wstałam rano, przygotowałam się do pracy i… więcej nie pamiętam. Obudziłam się dopiero w szpitalu – opowiada Anita Sierocka, kobieta poszkodowana w wypadku.

Raport z tego zdarzenia dotarł do Urzędu Miasta Rumi, a po jego przeczytaniu burmistrz Michał Pasieczny zdecydował się zaprosić poszkodowaną i osoby, które uratowały jej życie. Spotkanie odbyło się 9 stycznia w magistracie. Uczestniczyli w nim również: miejski radny i zastępca przewodniczącego Komisji Bezpieczeństwa Marcin Kaczmarek, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Wejherowie Jacek Niewęgłowski, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Rumi Tomasz Ziarek, przedstawiciel Szpitali Pomorskich Marek Kukuczka oraz Jarosław Szreder, były strażak, a obecnie kierownik Referatu Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Rumi.

Ogromne gratulacje i podziękowania z naszej strony. W tamtym momencie potrafiliście państwo skutecznie zadziałać, uratować ludzkie zdrowie i życie. To wspaniała rzecz. Myślę, że warto promować takie postawy i propagować podobne umiejętności wśród dzieci i młodzieży. Chcemy, żeby wasza postawa się udzielała innym, także wasze umiejętności i kompetencje. Jesteście wzorem obywatelskiej postawy, ale też kompetencji. Jeszcze raz ogromne gratulacje – powiedział podczas uroczystego spotkania burmistrz Michał Pasieczny.

Osobom udzielającym pomocy przedstawiciele władz miasta wręczyli oficjalne podziękowania i upominki, natomiast poszkodowanej mieszkance burmistrz podarował kwiaty i życzył powrotu do zdrowia.

Po tej sytuacji jestem bardziej odważna, nabrałam wprawy. Jeżeli będę jeszcze świadkiem takich zdarzeń, to na pewno udzielę pomocy – zapewnia Anna Jaworek, która jako pierwsza zareagowała.

Dla poszkodowanej pani było to najważniejsze dziesięć minut jej życia, a właściwie najważniejsze były dwa czynniki. Po pierwsze – szybkie uciśnięcia klatki piersiowej, to dostała od nas. Po drugie – szybka defibrylacja, to dostała od strażaków. W połączeniu to zaskutkowało tym, że dziś (9 stycznia) ta pani jest z nami, normalnie rozmawia – ocenia fachowo ratownik medyczny Jakub Sirocki.

Powiem szczerze, że chyba pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, że mogę porozmawiać z osobą, której udzielałem takiej pomocy. To duża satysfakcja, że człowiek się zatrzymał, zareagował. Bardzo się cieszę, że z panią wszystko dobrze, jest cała i zdrowa – przyznaje Tomasz Zwoliński, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Wejherowie.

fot. UM Rumia (Pani Anita i Burmistrz Michał Pasieczny)

Dzisiaj pierwszy raz spotkałam się z osobami, które mi pomogły. Podziękowałam im za to, że żyję, że uratowali mi życie i życzyłam im wszystkiego, co najlepsze. Teraz muszę na siebie uważać, nie pracować za dużo, zdrowo się odżywiać, po prostu dbać o siebie, no i czeka mnie rehabilitacja – podsumowuje Anita Sierocka.

źródło: UM Rumia

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

To jaTo ja

0 0

No właśnie edukacja od najmłodszych lat. Uczmy dzieci tego co ważne i potrzebne, a nie miliardów wzorów, regułek i teorii. W życiu trzeba sobie radzić i pomagać innym. Dla Pani zdrówka a dla ratujących szacunek 23:31, 11.01.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%