Sebastian Cichy w wywiadzie opowiada o swoich początkach w kuchni oraz działalności charytatywnej. Specjalnie dla naszych czytelników zdradził nam też idealny, letni przepis na obiad. Rozmawia Monika Fischer.
Monika Fischer: Jak zaczęła się Pana przygoda z gotowaniem?
Sebastian Cichy: Moja przygoda z gotowaniem zaczęła się już od najmłodszych lat życia, kiedy jako dziecko grzebałem w szufladach i szafkach w kuchni mojej babci, potem gotowałem w domowym zaciszu z mamą, a następnie uczęszczałem do Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Gdyni. Praktyki odbywałem w kultowym Grand Hotelu w Sopocie i Hotelu Hewelius w Gdańsku.
Swoje doświadczenie nabierałem w wielu trójmiejskich i pomorskich restauracjach oraz hotelach. Pracowałem również poza granicami kraju, m. in. w Szwecji, Korei, Niemczech, Francji i Anglii. Ja i wielu moich przyjaciół mamy jedną teorię - kucharzem się jest, a szefem kuchni bywa i tu od razu podpowiem, że nie ma szefa kuchni bez zespołu i nie ma zespołu bez szefa kuchni. Mimo mojego niewielkiego wzrostu, zawsze miałem skłonności przywódcze, jak wiele niskich osób na świecie (śmiech).
By zostać szefem kuchni, piąłem się po szczeblach kariery kulinarnej by w końcu być tu, gdzie jestem. Nieważny jest sukces, ważni są ludzi i droga do tego sukcesu.
M. F.: Skąd pomysł na otworzenie restauracji KonCi i jak powstała jej nazwa?
S. C.: Pomysł widniał w głowie przez długi okres czasu, jak zapewne u wielu kucharzy. Było to takie moje skryte marzenie, a marzenia się nie spełniają, tylko trzeba je samodzielnie realizować. Zawsze chciałem karmić ludzi, których goszczę, aż do przesady i wydaje mi się, że tego dokonałem. Nazwa Restauracja KonCi by Sebastian Cichy powstała z połączenia nazwisk współwłaścicieli Kon-Konkol, Ci-Cichy. Nasze miejsce ma swoje trzy główne nurty, którymi się kierujemy: wino, jedzenie oraz przyjaciele, czyli Nasi wspaniali goście, którym staramy się tworzyć niezapomniane doznania kulinarne oraz kucharze z całej Polski.
M. F.: Widziałam na Pana koncie w mediach społecznościowych, że bardzo aktywnie uczestniczył Pan w wydarzeniu „Pomaganie przez gotowanie" organizowanym przez EkoFabrykę w Wejherowie. Jaki był Pana udział w tym wydarzeniu? W jakie jeszcze akcje charytatywne jest Pan lub był zaangażowany?
S. C.: Ostatnie wydarzenie, było już drugim pod szyldem „Pomaganie przez gotowanie”. Pierwsze odbyło się 9 września 2023 roku na parkingu pod restauracją KonCi. „Pomaganie przez gotowanie" można powiedzieć to moje kolejne kulinarne dziecko, którego jestem pomysłodawcą oraz współorganizatorem pikniku i kolacji. Wcześniej brałem udział w inicjatywie „Kucharze pomagają", gdzie pełniłem rolę jednego z czterech głównych szefów, „Garowanie" oraz w projekcie „PaKa" fundacji im. Ks. Jana Kaczkowskiego.
M. F.: Na koniec chciałabym zapytać, jakie danie poleca Pan naszym czytelnikom do zrobienia samemu w domu, w okresie letnim?
S. C.: Bób z kurkami, młodymi ziemniakami i jajkiem w koszulce. Wydaje mi się, a nawet jestem prawie pewny, że ta prosta kompozycja przekona niejednego czytelnika, ponieważ jajka zawierają wiele witamin i kwasów omega3 potrzebnych naszemu organizmowi, a w połączeniu z sezonowymi produktami, doskonale się komponują.
Dziękuję za rozmowę.
Bób z kurkami, młodymi ziemniakami i jajkiem w koszulce
fot. Sebastian Cichy
Składniki na 4 porcje:
Przygotowanie:
Ziemniaki ugotować, następnie prażyć w połowie masła, dodajemy porwany koperek. Kurki oczyścić pędzelkiem, bób zblanszować – obgotować w wodzie osolonej z dodatkiem cukru i zahartować w zimnej wodzie, następnie obrać. Wstawić wodę z solą i octem jabłkowym, jajko wybić do małej miseczki i jednym, zdecydowanym ruchem wrzucić na wrzącą wodę, gdy jajko się gotuję – maksymalnie 2 minuty, krótko smażymy na maśle z dodatkiem oleju kurki i dodajemy bób, doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem. Dodajemy zimne masło i wykładamy na talerz.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz