Zamknij

Pomorska Grupa Poszukiwawczo - Ratownicza Gryf w akcji - wywiad

10:00, 21.01.2022 Magdalena Chmielewska Aktualizacja: 14:54, 21.01.2022
fot. Sławek Dorochowicz fot. Sławek Dorochowicz

Prowadzą działania z zakresu poszukiwań osób zaginionych w terenie otwartym, bezinteresownie angażują się w lokalne działania społeczne, wspierają instytucje i służby w sytuacjach kryzysowych, niosą pomoc potrzebującym na terenie całego Pomorza. Z członkami Pomorskiej Grupy Poszukiwawczo - Ratowniczej Gryf z siedzibą w Wejherowie rozmawia Magdalena Chmielewska.

Magdalena Chmielewska: Całkiem niedawno bo na początku grudnia 2021 roku świętowaliście 3-lecie powstania grupy, zdradźcie czytelnikom jak powstał pomysł: „Zajmiemy się poszukiwaniem ludzi, będziemy pomagać”?

Michał Parzych - Prezes PGPR Gryf: Od zawsze szukaliśmy jakiegoś miejsca dla siebie, w końcu pojawiła się idea, która miała na celu próbę zrealizowania się w jakimś nowym obszarze. Nie będę ukrywał, że ten pomysł już w tamtym czasie czyli ponad 3 lata temu nas interesował. Praktycznie każdy z nas brał udział w różnego rodzaju działaniach społecznych, charytatywnych. Doszliśmy do wniosku, że na terenie naszego powiatu nie ma takiej grupy, o takiej właśnie specjalizacji.

M.C.: Ilu członków obecnie liczy Wasz zespół?

M.P.: W tej chwili jest 15 osób i zgłaszają się kolejne, dopytują jak wygląda służba. Zaznaczam, że my nie robimy oficjalnych naborów i to jest aspekt, który nas też myślę w pewien sposób wyróżnia. Chętni zgłaszają się do nas sami, tylko ci którzy faktycznie chcą.

M.C.: Kto głównie zawiadamia Was o tym, że potrzebna jest Wasza pomoc?

Wiktor Borysionek – Ratownik PGPR Gryf: Najczęściej policja, to jest jakby klucz dostępu do naszej dyspozycji. Natomiast straż pożarna bardzo często wysyła nam powiadomienia dotyczące tego, że coś się dzieje. Wtedy mamy trochę więcej czasu np. na to żeby zebrać myśli albo się zorganizować. Czasem kontaktują się z nami bliscy i znajomi osób zaginionych jednak dyspozycja do wyjazdu zawsze musi wyjść od policji.

M.C.: Jakie umiejętności trzeba posiadać żeby móc dołączyć do Gryfa? I jakie cechy powinien posiadać potencjalny kandydat na ratownika?

M:P: Przede wszystkim liczy się chęć bezinteresownego pomagania, bez oczekiwań. Oczywiście ma znaczenie dobry stan zdrowia, który będzie pozwalał np. na to aby móc maszerować czasami dłuższe odcinki po lasach. Nie zawsze leśny teren jest łatwy i przyjazny – trzeba się nachodzić w różnych warunkach.

Karolina Weiss – Ratownik PGPR Gryf: Myślę, że również dyspozycyjność jest bardzo ważna, ponieważ jesteśmy ochotnikami, którzy po prostu pracują, mają swoje sprawy i rodziny. Wezwania są zazwyczaj w takich porach kiedy trzeba przeorganizować swoje życie.

W.B: Umiejętność integracji drużyny i praca zespołowa to także istotna sprawa, chociaż czasami ta nutka indywidualizmu jest też ważna, ponieważ np. będąc w terenie w trzyosobowym składzie trzeba zdecydować jakie podejmujemy dalsze kroki.

Marcin Kołodziejski - Ratownik PGPR Gryf: Wytrwałość, nierzadko cierpliwość, dokładność, opanowanie i spostrzegawczość to także opis osoby, która jest dobrym kandydatem na ratownika.

fot. Maciek Wróblewski

M.C.: Szeregi grupy zasilają również jak już wiemy kobiety, czy prowadzą takie same działania ratownicze?

K.W.: Kobiety mają takie same zadania w grupie, czyli są prowadzącymi w terenie, nawigatorami. Odpowiadają również za np. rozstawienie i przygotowanie sprzętu. Bardzo rzadko zdarza się, że mamy taryfę ulgową.

M.C.: Kim na co dzień są ludzie, którzy należą do zespołu?

M.P.: W team'ie mamy ludzi w różnym wieku, zainteresowaniach i profesjach zawodowych. Mamy strażaków, dostawców i przedsiębiorców. Zgłaszają się także policjanci czy też ratownicy medyczni. Wykształcenie, wiek, płeć, zawód nie definiuje tego czy ktoś się nadaje czy nie. Trzeba mieć tę iskrę chęci bezinteresownego pomagania innym i przy okazji w ciekawym towarzystwie.

M.C.: Jakiego rodzaju sprzęt pomaga Wam w prowadzonych działaniach?

M.K.: Bardzo dużą pomocą są quady, które umożliwiają szybki dojazd w trudno dostępne miejsca. Sprzęt nawigacyjny, dzięki któremu znamy naszą lokalizację w terenie. Tego akurat nie posiada policja czy straż. Wiadomo, że proste rzeczy takie jak latarki, dobra odzież ratownicza, która musi być wygodna abyśmy mogli się w niej komfortowo czuć często przez kilka godzin i w różnych warunkach atmosferycznych. Po prostu dobrze wyposażony i ubrany ratownik to jednak podstawa.

M.P.: Warto też wspomnieć, że po jednej z akcji, która trwała łącznie 3 dni, przy niemal stałych opadach deszczu, zostały podjęte decyzje, że nie możemy dłużej działać bez nagrzewanego namiotu, który pozwoliłby ratownikom wracającym z terenu osuszyć odzież i zregenerować siły. Dodałbym jeszcze komunikację radiową, oprogramowanie, które umożliwia zbieranie danych z przeszukanych obszarów, bieżące monitorowanie lokalizacji ratowników i po zakończeniu akcji tworzenie raportów. Ogromne możliwości dają urządzenia termowizyjne, dzięki którym możemy zauważyć osobę w całkowitej ciemności.

M.C.: Co czuje i o czym myśli ratownik, który jedzie na poszukiwania?

W.B.: Na pewno trzeba wspomnieć o tym, że w momencie gdy wyruszamy na poszukiwania pojawia się zastrzyk adrenaliny i to taki dosyć potężny, który w sumie trzyma w napięciu do końca akcji. I oczywiście stres, ponieważ nie wiadomo co napotkamy na swojej drodze, jaki będzie finał tego wszystkiego.

M.C.: A co dzieje się w Waszych głowach gdy nie uda się kogoś odnaleźć?

M.P.: Założeniem jest odnalezienie osoby i z takim zamiarem pojawiamy się na akcjach. Oczywiście okoliczności niektórych zaginięć nie zawsze pozwalają odnaleźć zaginionego i choć nasza obecność w jakimś stopniu podnosi szanse to nie daje pełnej gwarancji. My zawsze robimy wszystko z pełnym poświęceniem i zaangażowaniem, najlepiej jak potrafimy. Jeśli działania nie przynoszą żadnego rezultatu to przede wszystkim ogień nadziei na pozytywny finał ciągle płonie i to poniekąd jest dalej dobra wiadomość. Dopóki są pomysły, są siły i możliwości, dopóty walka trwa. Bywa, że przy braku postępu trzeba działania przerwać, zebrać myśli, odpocząć albo po prostu zaczekać do świtu. Takich decyzji nigdy nie podejmujemy sami, one są zwykle oparte na pracy operacyjnej policji i zapadają w sztabie akcji. Nie są łatwe ale bywa, że konieczne.

K.W.: Ja na początku miewałam niedosyt. Zastanawiałam się czy gdyby można było się jeszcze szybciej zorganizować, zacząć poszukiwania wcześniej… więc w głowie dzieją się naprawdę różne rzeczy i wszystko zależy od sytuacji. Zwłaszcza, że to nie my decydujemy kiedy ruszyć, my wspieramy działania.

M.C.: Statystyki dotyczące zaginięć w Polsce są zatrważające. Najczęstsze przyczyny Waszych wyjazdów to?

M.P.: Niestety trzeba tu powiedzieć jasno, że w 2021 roku najczęstszymi były zaginięcia związane z podjęciem prób samobójczych. W zdecydowanej większości byliśmy wzywani do tego typu akcji i jest to... przerażające.

W.B.: Giną też dzieci, jednak te najczęściej udaje się odnaleźć. Zaginięcia zwykle o podłożu rodzinnych czy szkolnych problemów bądź nieodpowiedniego towarzystwa ale też, szczególnie jeśli chodzi o małe dzieci, niedostatecznej opieki rodzicielskiej.

M.K.: W następnej kolejności moim zdaniem są osoby starsze, z demencją.

M.C.: Jaki procent zaginionych udaje się odnaleźć? Posiadacie takie informacje?

M.P.: Zerknijmy w notatki, na przykładzie ostatnich 10 wyjazdów w 2021 roku, 8 osób udało się odnaleźć a 2 niestety do dzisiaj nie, czyli mamy 80% i 20%.

fot. PGPR Gryf / Ćwiczenia Rotmanka 16.01.2022

M.C.: Czy pandemia w jakiś sposób pokrzyżowała plany Waszej działalności?

M.P.: Jeżeli chodzi o same poszukiwania to nie, natomiast chcielibyśmy wrócić do spotkań, które odbywaliśmy w pierwszym roku działalności czyli do zewnętrznych szkoleń i warsztatów wyjazdowych. Uczyliśmy się wtedy dużo od bardziej doświadczonych i specjalistów np. o psychologii osób zaginionych, tego właśnie przez COVID nam brakuje.

M.C.: Podkreślmy ponownie, że aby móc skutecznie prowadzić działania poszukiwawcze musicie być wyposażeni w sprzęt, dlatego cały czas uruchomiona jest zrzutka.pl i patronite.pl a czego życzyć Wam na kolejne lata pracy?

M.K.: Niegasnącego zaangażowania, chęci do przyswajania i poszerzania nowej wiedzy.

M.P.: Energii tego, żebyśmy czuli cały czas to wszystko, nie opadali z sił. Żeby nie zabrakło nam pomysłów na nowe rozwiązania.

K.W.: Myślę, że także jak najwięcej szczęśliwych rozwiązań.

W.B.: Dalszego rozwoju naszej wielozadaniowości bo przecież nie zamykamy się tylko na same poszukiwania.

M.C.: Zatem najserdeczniejsze życzenia dla Was. Dziękuję za tą ciekawą rozmowę, było mi bardzo miło.

M.P.: My również bardzo dziękujemy.

 

Wywiad dostępny również w papierowej wersji dzisiejszego wydania gwe24.pl

(Magdalena Chmielewska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%